Jak przystało na mieszkańców lądu, byliśmy pozytywnie zaskoczeni przebogatą ofertą wodnych przestworzy Morskiego Instytutu Rybackiego, posiadającego status ogrodu zoologicznego. Barwne ryby różnorakiego kształtu i wielkości, żarłoczne piranie, opancerzone żółwie zaskakujących gabarytów, piękne koralowce, pełzające ośmiornice, niby niewinne meduzy czy urokliwe muszle, to tylko nieliczne z atrakcji, które na nas czekały. A wszystko to na przysłowiowe wyciągnięcie dłoni, bo za szkłem albo pod mikroskopem. Dowiedzieliśmy się, że gatunki pochodzące z najodleglejszych zakątków globu, podzielone są na akwaria słodkowodne i morskie. Największe wrażenie zrobiły na nas ryby w porze karmienia, był to nie lada seans z serii „z kamerą wśród zwierząt”. Bliskie spotkania z ostrymi jak brzytwa zębami czy szorstką jak papier ścierny skórą rekina dopełniły reszty naszych polisensorycznych doznań. Ale o tym przekonacie się sami, odwiedzając oceanarium. U progu wycieczki ogarnął nas szał zakupów. 🙂 Uroki gdyńskiej promenady uwieczniliśmy na zdjęciu z Darem Pomorza i Błyskawicą w tle.